Regionalne zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. W zależności od rejonu państwa można spotkać rozmaite zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Takim przykładem jest dzień świętego Marcina, hucznie obchodzony w Poznaniu. Tego dnia, 11 listopada, Poznaniacy czczą swojego patrona biorąc udział w pochodzie do zamku, gdzie następuje
O wartościach w polityce Wartości chrześcijańskie powinny być obecne w życiu publicznym – zgadzają się politycy zaproszeni do debaty „Chrześcijaństwo a polityka”, która toczyła się na łamach „Gościa Niedzielnego”. Przedstawiciele czterech partii politycznych, które w swoim programie odwołują się do tych wartości, różnią się jednak w diagnozie sytuacji chrześcijaństwa w Polsce, ocenie tego, jakie wartości wynikające z wiary są szczególnie ważne, a przede wszystkim, w jaki sposób powinny być one wprowadzane w życie. Za wartościami – Obecność wartości chrześcijańskich w życiu społecznym i politycznym wynika z cywilizacyjnych korzeni Europy oraz uniwersalnego wymiaru przykazań Dekalogu – podkreśla Elżbieta Radziszewska z PO. Podobnie uważają pozostali uczestnicy debaty. Jednak różnie diagnozują sytuację chrześcijaństwa w Polsce. Według lidera Polski Plus Kazimierza M. Ujazdowskiego, nasz kraj po upadku komunizmu ukształtował swój ład w zgodzie z podstawowymi zasadami etyki chrześcijańskiej. Inaczej niż kraje Europy Zachodniej, gdzie „doszło do uformowania się demokracji bez podstaw etycznych i przyjęcia ustawodawstwa proaborcyjnego”. Stąd zadaniem polityka o orientacji chrześcijańskiej w Polsce nie jest obrona „fundamentów cywilizacji chrześcijańskiej”, lecz „zdynamizowanie obecności inspiracji chrześcijańskiej”. Zupełnie inaczej ten problem widzi przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek, według którego sytuacja w naszym kraju nie różni się od innych: „Świat zachodni – a z nim Polska – znajduje się dziś na rozdrożu”, w którym wybór polega na oparciu się na zasadach cywilizacji chrześcijańskiej albo ich odrzuceniu i pójściu w stronę kultury śmierci. W podobny sposób sytuację diagnozuje poseł PiS Zbigniew Girzyński, który przypomina, że chrześcijaństwo jest jednym z fundamentów naszej cywilizacji, a „wszyscy, którzy podważają rolę chrześcijaństwa, podcinają korzenie, z których wyrastamy”. Chrześcijaństwo jest dla niego „odpowiedzią na zagrożenia, jakie niesie zarówno neopogański nihilizm, jak i ekspansywnie wdzierający się fundamentalistyczny islam”. Jakie wartości? Pomimo odmiennych diagnoz sytuacji chrześcijaństwa w Polsce, uczestnicy debaty formułują podobny katalog problemów, które należy rozwiązać w zgodzie z nauczaniem Kościoła. Według posła Ujazdowskiego, najważniejsze z nich to uchwalenie ustawy bioetycznej, rozwinięcie ochrony praw rodziny oraz oddziaływanie chrześcijaństwa na proces wychowania i edukacji. Marek Jurek jako priorytetowe wskazuje zaangażowanie na rzecz rodziny, przede wszystkim przez zmniejszenie obciążeń podatkowych. Za szczególnie ważną uważa też ochronę życia, bowiem „świadomość, że cywilizacja życia to wyraz praw człowieka, stanowi coraz bardziej konieczny warunek zahamowania i skutecznego przeciwstawienia się naciskom jej przeciwników”. oceń artykuł
Wartości pomagają też w komunikacji firmy np. w kanałach social media – to one określają przestrzeń, w której poruszamy się z komunikacją – jakie tematy są dla nas ważne, jakie priorytetowe sfery odpowiedzialności itp. Własny zestaw wartości to dla firmy cenne narzędzie, ale również pewne ograniczenie.
Czy napływ muzułmanów spowoduje zdechrystianizowanie Europy, a islam wyprze katolicyzm? Dziś wielu w lęku powtarza to pytanie. Nietrudno się bać, bo żyjemy w czasach, na które nie byliśmy przygotowani. Do zaznaczonej wątpliwości nawiązuje Karol Wilczyński w tekście "Czy uchodźcy zniszczą naszą cywilizację?", pisząc: "Być może wyzwanie kryzysu migracyjnego jest dla nas za duże. Być może nie damy sobie z nim rady, a obawy tak wielu, że to wszystko się źle skończy dla nas i naszej cywilizacji, są uzasadnione. Ale chowanie się za murami i udawanie, że problem nie istnieje, przyspieszy tylko proces zmian, a co najważniejsze: spowoduje, że śmiertelnych ofiar konfliktów będzie jeszcze więcej". Nam, chrześcijanom, towarzyszy dziś lęk, ale sami miewamy problem z tym by go nazwać, odnaleźć jego przyczyny. Kontrowersyjne "chrześcijańskie korzenie" Podstawowym źródłem lęku jest brak pewności co do własnej tożsamości. Gdy nie wiadomo kim się jest, reakcją na zetknięcie z obcymi jest niepewność czy obawa. Obecnie obserwując napływ licznych grup przedstawicieli odmiennych cywilizacji i religii, powraca pytanie o to, co miałoby nas odróżniać od przybyszów. Ponownie pytamy o korzenie Europy. Dobrze pamiętam gorące dyskusje z 2004 roku związane z próbami uzgodnienia treści traktatu przyszłej "konstytucji dla Europy". Kontrowersje nie wiązały się tylko z aspektami prawnymi, lecz również z poszukiwaniem etosowej podstawy dla całej Unii Europejskiej. Byt polityczny, który zrzesza tak wiele narodów o tak bardzo dzielącej je przeszłości, poszukiwał płaszczyzny symbolicznej mogącej wyrazić ideę jednoczącą mieszkańców wszystkich państw Starego Kontynentu. Oficjalne ujęcie miała stanowić preambuła traktatu. Amerykanie od wieków bazują swoją tożsamość na pojęciu wolności - tymczasem przykład dyskusji wokół treści preambuły, jawnie pokazuje, że zdefiniowanie co to znaczy "być Europejczykiem" jest co najmniej problematyczne. Konwent Unii pierwotnie przywoływał ideę greckiej demokracji czy rzymskiego prawa, a także Rewolucji Francuskiej. Przeciwko temu wystąpiło wiele kościołów oraz rządy niektórych państw członkowskich. Wyraźne stanowisko od samego początku zajmował papież Jan Paweł II, który wielokrotnie podnosił kwestię przywoływania odniesienia do "chrześcijańskich korzeni Europy". W dobie potężnego kryzysu tożsamości i strachu licznych mieszkańców kontynentu przed obcością islamu, wydaje się że refleksja nad religijnym cementem dla europejskości jest niebagatelną kwestią. Problem w tym, że w momencie, w którym jej potrzeba, sama dyskusja nad chrześcijańskimi korzeniami europejskości ponownie wywołuje kontrowersje. Zaznaczają je zwłaszcza liberałowie, którzy skupiają się na opresyjnej funkcji religii i zwracają uwagę na konflikt między wolnością człowieka, a ograniczającym wpływem wspólnoty. Wiele z tych wątpliwości wyraził Jakub Majmurek w tekście "Chrześcijańskie korzenie. Europa je ma czy nie", widząc w chrześcijaństwie "politykę zamknięcia, wymuszonej asymilacji, cofnięcia praw obywatelskich, przywrócenia prymatu roszczenia wspólnoty nad prawem jednostki do samorealizacji". Konserwatyści mówiący o religijnej podstawie europejskości zwykle nie garną się do nawiązania z dyskusji z przeciwnym obozem. Często nawiązują do wizji średniowiecznej wspólnoty Christianitas, w której nie funkcjonował podział na to co świeckie i na to co święte. Religia tworzyła w niej niezbywalny fundament: była wszystkim, albo niczym. Jednak to wszystko pobrzmiewa dziś niezrozumiale, bo to świat radykalnie różny od naszego. Między średniowiecznym obrazem świata, a nami, rozciąga się przepaść, zaś my - czy tego chcemy czy nie - jesteśmy dziedzicami przełomu nowożytności i jej załamania w XX wieku. Mitologizowanie przeszłości niczego nie zmieni i skutkuje jedynie odklejeniem od otaczającej rzeczywistości. Dwa powyższe sposoby myślenia poddał potężnej krytyce pewien orędownik chrześcijańskiej wizji Europy w 1988 roku w przemówieniu skierowanym do Parlamentu Europejskiego: "Według pewnych opinii, swobody obywatelskie i polityczne, wywalczone niegdyś w drodze obalenia starego porządku, opartego na wierze religijnej, także i dziś wiążą się nieodłącznie z marginalizacją, to znaczy zwalczaniem religii, w której chętnie widzi się system alienacji. Z kolei według dokładnie przeciwnej opinii części wierzących, życie zgodne z wiarą może stać się możliwe jedynie przez powrót do owego starego porządku, często zresztą idealizowanego. Te dwie antagonistyczne postawy nie oferują rozwiązań zgodnych z orędziem chrześcijańskim i z geniuszem Europy. Tam bowiem, gdzie panują swobody obywatelskie i gdzie zagwarantowana jest wolność religijna, wiara może jedynie zyskać na żywotności podejmując wyzwanie niewiary, ateizm zaś może rozpoznać swe ograniczenia tylko w zestawieniu z wyzwaniem wiary". Papież próbuje ratować Europę Autorem przemówienia był papież Jan Paweł II, który poszukując drogi środka, zwracał uwagę na zagrożenia płynące z wycinkowego myślenia o Europie, religii i wolności. Z tego podejścia biorą się krytykowane przez papieża w innym miejscu "egoistyczne nacjonalizmy", które wykrzywiają zdrowe oblicza narodów, będących "żywymi ośrodkami kulturowego bogactwa, zasługującego na to, aby je chronić i pomnażać dla dobra wszystkich". Mit "Polaka-katolika" jest idealnym przykładem powyżej krytykowanej przez papieża karykatury, bo na daleki plan odsuwa wpływy odmiennych kultur kształtujących to co rozumiemy przez polskość. Papież marzył "o Europie, której jedność opiera się na prawdziwej wolności" podkreślając, że korzenie wolności religijnej i społecznej mają swe źródło właśnie na gruncie chrześcijaństwa. Za jej obronę odpowiedzialne jest "nowoczesne państwo [które] zdaje sobie sprawę, że nie będzie państwem prawa, jeśli nie będzie chronić i nie zapewni wszystkim obywatelom możliwości swobodnego wypowiadania się, zarówno w zakresie indywidualnym, jak wspólnotowym". Chrześcijańska Europa, o której marzył papież, wbrew obawom liberałów nie była wspólnotą, w której religia wyklucza inność, ponieważ "narody europejskie wyróżniły się w dziejach otwarciem na świat, nawiązaniem i utrzymywaniem ożywionych kontaktów z ludami innych kontynentów". Jeśli popatrzymy na to jak na problem uchodźców reaguje choćby współczesna Polska, łatwo zobaczymy jak daleko nam do wspomnianych słów papieża-Polaka w Parlamencie Europejskim: "Nikt dziś nie przypuszcza, że zjednoczona Europa egoistycznie mogłaby się w sobie zamknąć. Przemawiając jednym głosem i łącząc siły, będzie ona w stanie — bardziej jeszcze niż w przeszłości — poświęcić swą energię i nowe środki wielkiemu zadaniu rozwoju krajów Trzeciego świata". Tak wygląda Europa oparta o chrześcijaństwo w wizji Jana Pawła II: jest zbudowana na wolności prowadzącej ku "prawdzie i dobru". Nie uważa etyki za coś arbitralnie ustanowionego, nie przywołuje wolności jako niepohamowania jednostki. Tragedią naszego czasu jest to, że chyba nikt nie potraktował słów papieża na poważnie, zaś możliwość znalezienia "trzeciej drogi" została porzucona na rzecz bezproduktywnego sporu modernizatorów z reakcjonistami. Sami sobie będziemy winni Efekty tego odrzucenia widać dziś gołym okiem. Mamy problem ze zrozumieniem idei chrześcijańskich korzeni, niezależnie od tego po jakiej stronie politycznych sporów się znajdujemy. Gdy przychodzi nam zetknąć się z tożsamością silną, pociągającą za sobą wyraźne przesądzenia etyczne - najzwyczajniej w świecie nie potrafimy na nią odpowiedzieć, czy też podjąć próby porozumienia. Wielu Europejczyków po prostu do tego nienawykło. Przestraszyliśmy się naszych korzeni, myślenia na poważnie o tym jaką zmianę może katolicyzm wprowadzić w świat. Towarzyszą nam dwie podstawowe obawy: pierwsza płynąca z lęku przed domniemaną opresją religii; druga wynikła z absurdalnego strachu przed "zdradą prawdziwej wiary" w dialogu z myślącymi i żyjącymi inaczej niż my sami. A przecież katolicyzm takie podejście z natury wyklucza, bo jest religią wychodzenia ku obcym, na peryferie: ku przedstawicielom innych religii, jak i osobom niewierzącym. Często wracają dziś słowa, które wypowiedział ks. Joseph Ratzinger w Wigilię w 1969 roku. Wielu czyta je niemal jak apokaliptyczną przepowiednię, a przecież są one wyrazem chrześcijańskiej nadziei: "Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. (…) Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi Wiarę w centrum doświadczenia. Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą a raz z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tą małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali". Dlatego jeśli dziś jako chrześcijanie boimy się dechrystianizacji, która miałaby mieć źródło w domniemanym zagrożeniu płynącym choćby z islamu, to źle identyfikujemy problem. Przyczyną lęku jest nasza własna słabość, bo sami jako Europejczycy jesteśmy na niezłym kursie by się zdechrystianizować. Przestaliśmy być solą ziemi, bo w praktyce porzuciliśmy istotę wielkiej opowieści chrześcijaństwa, która opiera się na otwarciu płynącym z miłości. Lecz strach nie jest przecież naszą naturalną postawą. Chrześcijaństwo to religia odwagi opartej na byciu podobnym do tego Najodważniejszego: Boga, który stał się człowiekiem i umarł z miłości do ludzi, by przynieść wszystkim odkupienie. Także tym, którzy go jeszcze nie poznali. Karol Kleczka - członek Klubu Jagiellońskiego, doktorant filozofii na UJ
Są to organy wykonawcze. Ich system obejmuje trzy piony:: - administrację ogólną, naczelne której stoi rząd - administrację gospodarczą i socjalno - kulturalną - organy przymusu bezpośredniego. Organy te działają poprzez wykonywanie zadań, które nakłada na nie państwo, a które zatwierdza władza prawodawcza.
Mikołaj Frączak / 25 lipca 2022 Czego sobie życzą użytkowniczki smartfonów w Polsce? 1. Koniecznie pojemna bateria! Smartfon to codzienny kompan Polek – blisko 3/4 przyznało, że praktycznie się z nim nie rozstaje lub korzysta z niego kilka godzin dziennie. Nie powinno zatem dziwić, że ze względu na dużą ilość czasu spędzaną z telefonem w dłoni, najważniejszy dla nich jest czas pracy na baterii (77 proc.). Cecha ta jest na tyle ważna, iż ponad połowa kobiet (56 proc.) wolałaby grubszy smartfon z bardziej pojemną baterią, którego nie trzeba tak często ładować. W tej kwestii pytani mężczyźni są niemal w stu procentach zgodni z kobietami. 2. Jakościowe zdjęcia w każdej sytuacji Wyciekły w Twojej firmie dane osobowe możemy Ci pomóc w analizie i zgłoszeniu do UODO Mając smartfon przy sobie niemal 24 godziny na dobę, nadarza się wiele okazji, gdy chcemy zrobić jakościowe zdjęcia. Zatem do czołówki listy życzeń trafia dobry aparat fotograficzny – to jeden z najistotniejszych aspektów (71 proc.), na jakie zwracają uwagę badane kobiety, decydując się na nowy smartfon. Liczba obiektywów czy ich ułożenie nie są specjalnie istotne, jak pokazują badania przeprowadzone na zlecenie OPPO. Natomiast pytane kobiety mają określone preferencje jeśli chodzi o umiejscowienie przedniego aparatu. Najbardziej podobają im się: aparat ukryty pod ekranem (22 proc.) oraz wycięcie typu „water drop”, czyli wcięcie ekranie podobne do kropli wody (21 proc.). Wartości te są bardzo zbliżone do wyborów badanych mężczyzn. 3. Ładny design. Czy wszystko co różowe jest piękne? Czy wszystko – tego nie wiemy. Jednak badanie pokazało, że obudowa smartfona w kolorze różowym nie znajduje się w czołówce tych, które podobają się Polkom – taki kolor wybrałoby jedynie 8 proc. badanych. Róż zdecydowanie wyprzedza klasyk – kolor czarny, który znalazł się na pierwszym miejscu wśród najchętniej wybieranych (25 proc.). Zaraz za nim – niebieski (20 proc.). Można zatem stwierdzić, że kobiety chętniej wybierają stonowany kolor obudowy, a rzadziej decydują się na odważne warianty. Podobnie jak u Polaków – dla ponad 50 proc. badanych pierwszym wyborem jest czerń. Natomiast co do materiału z jakiego stworzony jest smartfon, szkło podoba się największej liczbie respondentek (22 proc.). Na kolejnych miejscach znalazły się aluminium (19 proc.) oraz plastik (14 proc.). Ataki ransomware mogą uderzać w kluby piłkarskieMichał Górecki4. Ma być bezpiecznie, ale… Blisko 60 proc. badanych kobiet przyznała, że nawet gdyby wiedziała, że jej smartfon nie zarysuje się i nie zostaną na nim odciski palców to nadal nosiłaby go w etui. W tej kwestii mężczyźni są mniej ostrożni – takiej odpowiedzi udzieliło 47 proc. z nich. Jakie etui najchętniej wybierają respondentki? Polek kluczowa jest odporność na zarysowania (93 proc.) oraz wodoodporność (92 proc.). Wysoko uplasowała się również odporność na pozostawianie odcisków palców – ta kwestia jest istotna dla 75 proc. pytanych kobiety nie tylko dbają o to, aby smartfon był zabezpieczony z zewnątrz. Korzystają także z zabezpieczenia jego zawartości, poprzez stosowanie blokady ekranu – najczęściej PIN-u (39 proc.) oraz czytnika linii papilarnych (38 proc.). Jednak aż 17 proc. przyznało, że w ogóle nie blokuje swojego ekranu. To o kilka punktów procentowych więcej od mężczyzn (14 proc.).5. Elementy ułatwiające życie Dioda powiadomień? Tak. Dla 69 proc. badanych Polek ten element jest obowiązkowym w smartfonie. W jakiej formie? Najlepiej standardowa mała lampka LED. Mniej ważny jest rodzaj wejścia USB (58 proc.) czy slot na kartę pamięci (53 proc.), jednak najmniej badanym kobietom zależy na wejściu mini-jack – tylko 38 proc. chciałoby, żeby zostało uwzględnione przez OPPO Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami za zakresu bezpieczeństwa, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
Tych pytań jest co niemiara. Szkoda, że ich prawie nikt nie stawia – mówi ks. dr hab. Andrzej Kobyliński, prof. UKSW, filozof, kierownik Katedry Etyki na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, w rozmowie z Jakubem Pacanem. Ks. prof. Andrzej Kobyliński / arch. prywatne ks. prof
Ocenę darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów „Nasz Elementarz” podczas trwającego w Warszawie 366. zebrania plenarnego Episkopatu Polski przedstawił biskupom bp Marek Mendyk. Przewodniczący Komisji Wychowania zwrócił uwagę na kwestie katechetyczne i pedagogiczne. Oceniając „Nasz Elementarz” od strony pedagogicznej, bp Mendyk powołał się na opinię przygotowaną przez pracownię pedagogiczną w Poznaniu. Jak poinformował, pierwszą słabością podręcznika jest infantylizm tekstów, które cofają dzieci do 4 czy 5 roku życia. – Przeciętnemu sześcio- i siedmiolatkowi bardzo szybko mogą się znudzić, podobnie sprawa ma się z ilustracjami, które nie współgrają z zawartymi w podręczniku poleceniami – mówi KAI bp Mendyk. Wesprzyj nas już teraz! W analizie pedagogicznej podręcznika, zwrócono także uwagę na szereg pytań i poleceń kierowanych do dzieci, w których „zupełnie zapomina się o tym, że dziecko na tym etapie ma więcej pytań niż myślimy, ono jest ciekawe świata i to ono powinno zadawać pytania dorosłym”. Podobnie jest w kwestiach matematycznych. – Eksperci mówią, że są nie tylko banalne czy infantylne. Sześcio czy siedmiolatek jest na wyższym poziomie niż zakłada podręcznik. Np. w październiku, dzieci będą poznawać cyfry 1, 2, 3 – a przecież życie pokazuje, że te dzieci są już na wyższym poziomie – zauważa biskup. Zdaniem legnickiego biskupa pomocniczego, w „Naszym Elementarzu” brakuje też strategii uczenia. Zagadnienia nie łączą się ze sobą i nie przydają się w dalszej nauce. To, czego dziecko nauczyło się wcześniej, nie jest wykorzystywane przy poznawaniu kolejnych zagadnień. – Kiedy przeglądamy ten podręcznik odnosimy wrażenie, że zapomniano o tym, że dziecko nie uczy się w oderwaniu od doświadczeń praktycznych, ale przy ich użyciu. Dziecko poznaje najwięcej w zabawie, w działaniu. Pomijam już to, że nawet sam tytuł zawiera braki, mianowicie duże litery, które są w nazwie „Nasz Elementarz” – takiej pisowni w języku polskim nie ma. Jeśli dzieci mają znać zasady pisowni i ortografii, muszą się tego uczyć od samego początku – zauważa bp Mendyk. W ocenie duszpasterskiej bp Mendyk zwrócił uwagę na to, jakie zadania stoją przed katechetami wobec tego, co proponuje „Nasz Elementarz”. Pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę bp Mendyk, był obraz rodziny i relacji przedstawiany w „Naszym Elementarzu”. Podręcznik nie zawiera ani jednego obrazka, który przedstawia całą rodzinę siedzącą razem przy stole. – Jest oczywiście ślimak, rak, są smoki, które zasiadają do stołu, ale nie ma ludzi, czyli te relacje pomiędzy zasiadającymi przy stole postaciami nie są czytelne. Pewnie bierze się to z tego, że Elementarz nie ma jasno określonych bohaterów. Pamiętamy ze starych elementarzy, że były w nich Ala i Ola, był As, natomiast tutaj nie ma jasno określonych bohaterów – wyjaśnia bp Mendyk. Kolejną niepokojącą kwestią jest rola ojca w rodzinie. Jak mówi bp Mendyk, fachowcy mówią wręcz o deprecjacji roli mężczyzny. – Ojciec w pracach domowych pokazany jest jako ten, który pomaga dzieciom w lekcjach, czytaniu, w rysunkach, ogląda z dziećmi fotografie. Jak mówi bp Mendyk, są to oczywiście ważne zajęcia, ale ojciec ma też inne, ogromnie ważne funkcje do spełnienia, które zostały tu pominięte. Podobnie ma się rzecz, gdy przyglądamy się dziadkom. – Dziadek w Elementarzu chwiejąc się na jednej nodze podlewa kaktusa w doniczce – to jest obraz, który nie koniecznie musi być prawdziwy i odnoszący się do tego, z czym się spotykamy – wyjaśnia bp Mendyk. Pod względem katechetycznym przyjrzano się Elementarzowi jako podręcznikowi, który uczestniczy w procesie wychowania humanistycznego. Zdaniem pomocniczego biskupa legnickiego w podręczniku mamy do czynienia z typowym propagowaniem konsumpcjonizmu, hedonizmu i wyraźnym eliminowaniem wartości kultury chrześcijańskiej. Jak wyjaśnia bp Mendyk, wprawdzie po pierwszych konsultacjach w miejsce dni świątecznych wprowadzono święta Bożego Narodzenia, ale najczęściej wiąże się to z przygotowaniem ozdób na choinkę, prezentów, wypiekaniu cynamonowych pierników, lepieniu pierogów z kapustą. A zupełnie pominięty jest fakt dzielenia się opłatkiem, co w polskiej kulturze jest czymś ogromnie ważnym. Inną, groźną kwestią, którą wyjaśniał biskupom bp Mendyk, są zawarte w podręczniku treści dotyczące magii. – Dziecko może mieć przekonanie o wszechmocy magicznych treści – dzieci są oswajane z postaciami, które mają magiczną moc, spełniają życzenia w każdej chwili, pomagają w byciu dobrym, życzliwym, rozwiązują problem zła w świecie. To rodzi przekonanie, że można być dobrym i życzliwym właśnie dzięki magii a poprzez zabawę też można zostać czarodziejem. Jest to bardzo niebezpieczne, bo dziecko poznaje pewne rytuały, myśli, że bawi się, a nieświadomie, małymi krokami zostaje wprowadzane w bardzo niebezpieczną przestrzeń magii i okultyzmu – wyjaśnia biskup. Zdaniem bp. Mendyka, treści zawarte w „Naszym Elementarzu” są wyzwaniem dla katechetów, żeby przygotować materiał, który będzie pokazywał prawdziwy, nie idealizowany, obraz rodziny. – Trzeba uwrażliwiać katechetów, żeby podejmowali zadania, które będą uzupełniały to, czego zabrakło na tym pierwszym etapie edukacyjnym. Biskup podkreślił także potrzebę współpracy katechetów z nauczycielami i rodzicami. – Jest to szczególne zadanie, żeby wychodzić do rodziców, przełamywać bariery i uprzedzenia, żeby to zaangażowanie na rzecz dobra dziecka było możliwie najlepsze i najpełniejsze. Propozycje katechizmu dla klas pierwszych są już przygotowywane. W czwartek 9 października będzie obradować Komisja KEP ds. Wychowania. Podczas obrad będzie też czas na rozmowę właśnie o tym problemie. – Będziemy zachęcać wydawnictwa i zespoły redakcyjne, żeby taki materiał przygotować już od 1 września przyszłego roku. Ktoś może powiedzieć, że to już jest za późno. Pewnie tak, ale my do końca nie wiedzieliśmy, jakie treści będą zawarte w „Naszym Elementarzu” – mówi bp Mendyk. A ukazał się on na krótko przed wakacjami, przy czym tylko pierwsza część została przekazana do konsultacji społecznej. Biskupi wraz z katechetami chcą także przygotować alternatywny materiał, propozycję podręcznika do katechezy. Chcą także docierać do rodziców i uwrażliwiać ich, aby nie bali się wprowadzać w domu wartości chrześcijańskich i autentycznie nimi żyć. Jak dodał biskup, rodzina to pierwsze ważne środowisko pracy wychowawczej. Bp Marek Mendyk jest biskupem pomocniczym diecezji legnickiej. Pełni funkcję przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego KEP, jest także członkiem Komisji Duszpasterstwa i asystentem Rady Szkół Katolickich. Źródło: KAI luk
Pieniądz. 193 języki. Pieniądz – towar uznany w wyniku ogólnej zgody społecznej za środek wymiany gospodarczej, w którym są wyrażone ceny i wartości wszystkich innych towarów. Jako waluta, krąży anonimowo od osoby do osoby i pomiędzy krajami, ułatwiając wymianę handlową. Innymi słowy jest to materialny lub niematerialny
Umocnienie i głoszenie wiary świętej w zderzeniach z odmiennymi cywilizacjami i wartościami wymaga ukazywania, co chrześcijaństwo, a co inne religie i światopoglądy dają człowiekowi, co wniosły do cywilizacji ogólnoludzkiej i do czego prowadzą świat. Nauka, wiara i mity Postępujący proces przenikania i mieszania się społeczności związanych z różnymi cywilizacjami i tradycjami religijnymi powoduje zazwyczaj ostre konflikty, prowadzi do ogólnego upadku kultury i jest groźny dla wszystkich uczestników. W poprzednim artykule "Spotkanie wartości, cywilizacji i społeczności" ("Nasz Dziennik", r.) zwróciłem uwagę, że podstawą różnic i konfliktów cywilizacyjnych jest przede wszystkim ich odmienny stosunek do podstawowych wartości człowieka. Ojciec Święty Benedykt XVI jeszcze jako kardynał w swoich dawniejszych studiach (J. Ratzinger "Europa. Jej podwaliny dzisiaj i jutro"; wyd. Jedność, Kielce 2005, s. 74), zwracał uwagę, że chrześcijaństwo znalazło się obecnie w podwójnej konfrontacji: – z mentalnością agnostyczną, hedonizmem, agresywnym ateizmem i całą cywilizacją śmierci, – z duchowością islamu, hinduizmu, buddyzmu i innych. Podkreśla, że dociekając głębszych wartości, trzeba: – uznać ograniczenia rozumu i ograniczenia wiary oraz potrzebę ich wzajemnej weryfikacji, – podobnie uznać ograniczenia europejskiego nurtu chrześcijańskiego, a także ateistycznego, – uznać w ludzkim poznaniu komplementarność nauki i wiary. Ksiądz kardynał wskazuje przy tym na formowanie się bardziej ujednoliconego cywilizacyjnie światowego społeczeństwa areligijnego. Zwraca uwagę, że dawne cywilizacje religijne w świecie opanowuje dziś agnostycyzm, mentalność techniczno-praktyczna i zaślepienie dobrobytem. Towarzyszą temu trzy mity: – postępu, wydajności, ekonomii, – nauki, powiększającej poznanie, – wolności, poszerzającej ludzkie możliwości. ("Europa. Jej podwaliny", s. 59). Spotkanie wartości Gdy rozważamy obecną sytuację, wydaje się, że spotkanie chrześcijaństwa z człowiekiem naszych czasów jest trudniejsze niż w starożytności. Na ogół człowiek starożytny nie był ateistą, uznawał jakąś transcendencję i był na nią otwarty, miał jednak o niej zupełnie fałszywe mniemanie. Ponadto wykształcony człowiek "pełni czasów" Jezusa Chrystusa miał niezłe pojęcie prawdy, dobra, piękna, prawa, wierności i kilka innych, bardzo ważnych. Natomiast człowiek współczesny często zatracił już wyczucie i zainteresowanie dla transcendencji, posługuje się zafałszowanymi podstawowymi pojęciami i odczuciami, nie ma czasu i ochoty zastanawiać się nad problemami egzystencjalnymi i ucieka w sztuczną rzeczywistość pracy i rozrywki. Inżynierowie dusz nowej, barbarzyńskiej cywilizacji podsuwają mu atrakcyjne, naiwne ideologie, iluzje i mity, które przyjmuje podświadomie i bezkrytycznie. Poważne spotkanie, rozmowa i refleksja bywa łatwiejsza w sytuacjach krytycznych, gdy opadają już iluzje, krzyczy realna rzeczywistość i problem egzystencjalny jawi się w całej ostrości. Powinniśmy wykorzystywać takie sytuacje, ale także stwarzać korzystne warunki do podejmowania tematyki egzystencjalnej, nie czekając na sytuacje krytyczne. Dla części ludzi myślących jest to nadal problematyka istotna oraz pozwalająca na rozbudzenie zainteresowania i dobrą rozmowę. Różne mogą być okazje i tematy rozmów docierających do istotnych wartości cywilizacyjnych. Niewątpliwie skuteczna obrona i gruntowanie wartości chrześcijańskich w spotkaniach różnych cywilizacji i światopoglądów oraz w szerszej działalności edukacyjno-wychowawczej, w kulturze oraz w codziennej konfrontacji z laickimi mediami, wymaga gotowych, katolickich wyjaśnień dotyczących podstawowych mitów współczesności, wymienionych powyżej przez kardynała J. Ratzingera. Mit postępu i wydajności W rozmowie dotyczącej "postępu" należy pytać o jego istotne cechy i uwarunkowania. Obok niewątpliwych osiągnięć warto wskazać na rażącą jednostronność postępu technicznego w stosunku do braku postępu moralnego oraz na utrzymywane od stuleci zacofanie i zniszczenie wielu regionów świata, na obecność slumsów obok dzielnic luksusu. Trzeba zwrócić uwagę, że ślepa idea postępu rodziła straszliwe zło: walkę klas, czystki etniczne i praktyki eugeniczne, a dziś zbrodnie prenatalne i eutanazję. W tym kontekście dobrze jest stawiać pytanie: co postęp cywilizacyjny zawdzięcza chrześcijaństwu, a co do niego wniosły inne religie i orientacje światopoglądowe. Z naszej strony powinno zostać przygotowane kompetentne wskazanie tego, co chrześcijaństwo dało cywilizacji europejskiej, co daje dzisiaj człowiekowi i co obiecuje współczesnemu światu. Wydaje się, że w konfrontacji różnych religii, tradycji duchowych oraz nowych prądów i światopoglądów, można wykazać przykładowo, że chrześcijaństwo przyniosło światu oraz daje i obiecuje dziś: – Uznanie równej godności każdego człowieka i wartości jego życia (od chwili poczęcia do naturalnej śmierci). – Uznanie równych praw każdego człowieka i wyzwolenie go z dyskryminacji rasowej, kastowej i stanowej oraz z dyskryminacji ludzi chorych i niepełnosprawnych. – Uznanie wielkiej godności małżeństwa i rodziny oraz wyzwolenie kobiet z poniżenia, poddaństwa, wielożeństwa i izolacji domowej. – Objawienie Boga miłosiernego, troskliwego i kochającego Ojca, dającego każdemu człowiekowi miłość, pomoc i nadzieję. – Wyzwolenie od fałszu złych bóstw, krwiożerczych i mściwych, od bałwochwalstwa, od satanistów i czarnoksiężników. – Wyzwolenie człowieka ku wolności, od fałszu przeznaczeń, fatalizmów i determinizmów w życiu oraz od błędów reinkarnacji, przesądów i wróżb. – Uznanie zdolności człowieka do obiektywnego, choć ograniczonego poznania i celowego przekształcania rzeczywistości ziemskiej oraz poznania Boga Stwórcy. – Uznanie harmonijnego ładu i jedności świata stworzonego przez Boga jedynego, niezmiennego prawodawcy praw natury, stałych w czasie i w przestrzeni (co dało logiczną podstawę do rozwoju nowożytnej nauki). – Wyjaśnienie podstawowych problemów egzystencjalnych człowieka: sensu i celu życia, cierpienia, ofiary i modlitwy, zła i dobra oraz śmierci. – Objawienie najkrótszego i najdoskonalszego, uniwersalnego kodeksu etycznego – Dekalogu, sformułowanego na piśmie i zapisanego w prawym sumieniu człowieka oraz zgodnego z całością prawa naturalnego. ("Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo" (Pwt 4, 8). – Zachwyt nad wspaniałością i ładem świata, nad wielkością i dobrocią Boga oraz radość z życia i nadzieję na przyszłe, jeszcze większe dobra. – Wezwanie do pożytecznej pracy i realizacji dobra, do czynienia ładu, sprawiedliwości i pokoju, realizacji miłości społecznej i przybliżania Królestwa Bożego. – Ogólny kierunek humanizacji życia społecznego i rozwój kultury oraz nowożytnej techniki, opartej na poznawaniu praw natury. – Wezwanie do przebaczenia i miłości nieprzyjaciół, co jest warunkiem przerwania błędnego koła nienawiści, zemsty i nieustannych wojen oraz budowania pokoju na świecie. Można zauważyć, że tam, gdzie chrześcijaństwo nie zakorzeniło się głębiej, wiele z wymienionych wartości do dziś nie jest szerszym udziałem społecznym. Również tam, gdzie chrześcijaństwo cofa się pod naporem wrogich ideologii i światopoglądów, maleje społeczne znaczenie wskazanych wartości, a powracają stare przesądy, fałsze, zniewalające wierzenia i struktury, sekty i wróżby, chaos i przygnębienie oraz destrukcja życia rodzinnego i społecznego. Mit nauki Mit "nauki" łatwo skomentować w nawiązaniu do encyklik Jana Pawła II: "Veritatis splendor" (1993) i "Fides et ratio" (1998). Powyżej podano też stwierdzenie ks. kard. J. Ratzingera o komplementarności nauki i wiary. Rozwój nauki istotnie wyróżnia cywilizację europejską i jej osiągnięcia w służbie człowieka są niewątpliwe. Z punktu widzenia naukoznawstwa trzeba jednak wskazywać na ograniczenia i słabości poznania naukowego. Można tu wymienić tylko niektóre: – Nauce brak naukowych podstaw jej uprawiania i rozwoju. Podstawowe założenia, niezbędne nauce, tak zwane paradygmaty, przyjmowane są całkowicie apriorycznie, jako postulaty badawcze. Jedynym logicznym uzasadnieniem jest ich użyteczność. (Racjonalne uzasadnienie i wyjaśnienie tych paradygmatów daje jedynie chrześcijaństwo). – Nauka nie bardzo potrafi sprawdzić i wyjaśnić, dlaczego prawa przyrody są stałe w czasie i w przestrzeni. – Nauki przyrodnicze ani laickie nauki humanistyczne nie dają i nie mogą dać racjonalnych wyjaśnień i odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne człowieka i ludzkości. – Nauka nie potrafi wykreować życia z martwej materii ani naukowo wyjaśnić, jak ono powstało. (Stara hipoteza o samoistnym, ewolucyjnym powstaniu i rozwoju form życia nie została w ciągu 150 lat potwierdzona i straciła charakter naukowy). Nie potrafi też uchronić żadnego indywidualnego życia przed śmiercią. – Nauka nie potrafi w szerszym zakresie przewidywać przyszłości. – W niektórych obszarach nauka oferuje jedynie przypuszczenia i hipotezy (niekiedy błędnie prezentowane jako pewne stwierdzenia) oraz traci jednoznaczność (np. prezentuje kilka równoległych opisów i teorii). – Najbardziej intensywnie nauka jest rozwijana dla potrzeb wojny, a nie dla budowania ładu i pokoju. – Nauka oderwana od etyki jest sprzedajna, służy też często wyzyskowi i innym niegodziwym celom. – Nauka oderwana od kryteriów prawdy głosi także fałsze, a niekiedy nawet największe bzdury. (Szerzej na ten temat patrz W. Bojarski, "Nauka a wiara wczoraj i dziś" Wyd. Diecezjalne, Olsztyn 1990). Mit wolności Szczególnie ważny wydaje się mit "wolności". Dzisiejszy człowiek chciałby być całkowicie wolnym i buntuje się przeciwko ograniczeniom etycznym. Chciałby sam, jak Bóg, oceniać i decydować, co jest dobre, a co złe. Podanie kompetentnego i zwięzłego wyjaśnienia tej kwestii wymaga znowu kwalifikacji i autorytetu. Trzeba wykazać, że chrześcijańskie ukierunkowanie wolności człowieka na realizację dobra jest też ukierunkowaniem na osobisty rozwój jednostki i realizację dobra wspólnego. W istocie poszerza, a nie ogranicza wolność i sprawiedliwość, ład i pokój, służy rozwojowi innych i całej cywilizacji. Przeciwnie, realizacja zła degraduje wewnętrznie człowieka, stopniowo niszczy jego zdrowie psychiczne i fizyczne, wprowadza dysharmonię w ładzie zewnętrznym, ogranicza dobro i wolność innych, przyczynia się do destrukcji życia społecznego. W moim rozumieniu, istotnym ograniczeniem ludzkiej wolności są prawa natury, a nie przepisy sanitarne, znaki drogowe i mające podobny sens przykazania moralne. Te przepisy, drogowe znaki ostrzegawcze i przykazania Dekalogu w podobny sposób zabezpieczają, a nie ograniczają, wolność poszczególnego człowieka i innych osób w społeczeństwie. Omijanie czy łamanie tych formalnych ograniczeń powoduje zderzenie z fizyczną, fizjologiczną, psychiczną czy inną naturą człowieka i świata oraz grozi realnym zmniejszeniem wolności własnej i cudzej. Z tego względu zwalczanie ograniczeń moralnych jest tak samo szkodliwe i niebezpieczne jak piractwo drogowe, chuligańskie niszczenie ostrzeżeń o możliwości porażenia prądem elektrycznym czy anarchiczne zwalczanie obowiązkowych szczepień epidemiologicznych. Skutki przekraczania zasad moralnych i gwałcenia praw natury są zawsze konkretne i negatywne, ale mało kiedy ujawniają się natychmiast. Najczęściej są podobne do skutków zanieczyszczania powietrza, które rozpraszają się i kumulują, aby dopiero po pewnym czasie (zwykle poniewczasie) ukazać się w całej ostrości. Mają naturę psychiczną, fizjologiczną, socjologiczną, fizyczną i ekologiczną. Łamanie zasad moralnych nie poszerza wolności człowieka, a prowadzi do jej ograniczenia i zniewolenia (w nałogu, słabości, uzależnieniu, zawiści itp.). Natomiast realną i skuteczną drogą poszerzania naszej wolności oraz przekraczania własnych ograniczeń jest praktykowanie cnót ewangelicznych i ich heroiczny rozwój. Można więc chyba stwierdzić (na podstawie badań w różnych dziedzinach współczesnej nauki), że przykazania moralne zabezpieczają maksymalną wolność człowieka. Zabezpieczają też prawdziwie humanistyczną drogę osobistego rozwoju i całego życia przez niepewne, trudne i bliżej nieznane sytuacje. W nich, dzięki przestrzeganiu zasad moralnych, dojrzewa i sprawdza się wielkość ludzkiego charakteru. Wyznaczają one szlak głównego nurtu ludzkiego, szlachetnego porywu i owocnej ofiarności, który omija mielizny i liczne, pozornie atrakcyjne zasadzki. Budowa cywilizacji życia, miłości i nadziei W społeczności rozpasania, zagubienia i walki z życiem słabego człowieka, Kościół i świadkowie Ewangelii wprowadzają prawo moralne, szerszą świadomość i wolność oraz chrześcijańską nadzieję i pokój. Ludzka działalność, pod kontrolą prawego rozumu i Ewangelii, ukierunkowana na realizację dobra wspólnego, wprowadza ład i wpisuje się w ogólny porządek natury z nadzieją skuteczności, pokonania "granic wzrostu" oraz uniknięcia globalnych kataklizmów. Osobiście uważam, że zlaicyzowana i zdemoralizowana Europa Zachodnia, a z nią może i Polska, w dłuższym okresie czasu nie ma szans utrzymania się w konfrontacji gospodarczej, cywilizacyjnej, a może i politycznej z wielkimi, dynamicznymi państwami i cywilizacjami Azji. Jedyną szansą obrony Europy i jej cywilizacji jest odrodzenie chrześcijaństwa i łacińskiej wspólnoty wolnych narodów, rozwijających i propagujących współczesną chrześcijańską kulturę oraz uniwersalną cywilizację życia, sprawiedliwości, rzeczywistej ogólnoludzkiej solidarności i pokoju. Dzisiejsi rzecznicy poprawności politycznej i politycy, którzy forsują ateizację i kosmopolityzm, propagują liberalizm i barbarzyńską cywilizację śmierci, działają na szkodę wszystkich narodów Europy. Potrzebne jest możliwie obiektywne i popularne przedstawianie stanowiska katolickiego dotyczącego podstawowych wartości cywilizacyjnych oraz głównych mitów i wyzwań współczesności. Potrzebne jest porównanie tego stanowiska z analogicznymi wartościami innych religii, cywilizacji i orientacji światopoglądowych, proponowanych dzisiejszemu człowiekowi. Potrzebne jest szukanie zbliżeń i wspólnej płaszczyzny, na której byłoby możliwe pokojowe współistnienie ludzkości, także społeczności w naszym kraju. Powinniśmy wykazywać, że chrześcijaństwo, w oparciu o Ewangelię i uczciwą naukę, inspiruje i buduje najbardziej uniwersalną i racjonalną cywilizację humanistyczną, spełniającą pragnienia człowieka i nadzieje świata. Trzeba na ten temat organizować wielostronne spotkania i dyskusje: najpierw na konferencjach naukowych i w środowiskach akademickich, następnie w seminariach duchownych, wśród studentów i organizacji młodzieżowych, a w końcu szerzej w duszpasterstwie i w szkołach. prof. dr hab. Włodzimierz Bojarski

Korzyści z mediów społecznościowych. Pomimo zagrożeń platformy mediów społecznościowych mogą oferować dzieciom cenne możliwości rozwijania umiejętności cyfrowych i budowania dobrego śladu cyfrowego. Zobacz, jakie inne korzyści oferuje, aby pomóc im w jak najlepszym wykorzystaniu mediów społecznościowych. Przegląd.

Drukuj Powrót do artykułu20 czerwca 2002 | 00:00 | Ⓒ ⓅPrzesłanie papieskie do uczestników Europejskiego Kongresu Naukowego nt. «Ku konstytucji europejskiej?» (20 czerwca 2002)Szanowni Panowie, czcigodne Panie!1. Z radością kieruję do was serdeczne pozdrowienia z okazji Europejskiego Kongresu Naukowego, zorganizowanego przez Urząd ds. Duszpasterstwa Akademickiego Wikariatu Rzymu we współpracy z Komisją Episkopatów Wspólnoty Europejskiej oraz Federacją Uniwersytetów Katolickich będące tematem kongresu — «Ku konstytucji europejskiej?» — zwraca uwagę na doniosłość etapu, na jakim znajduje się proces budowania «wspólnego domu europejskiego». Wydaje się bowiem, że nadszedł czas, by przystąpić do istotnych reform instytucjonalnych, oczekiwanych i przygotowywanych w ostatnich latach, a w obliczu przewidywanego przystąpienia do Unii nowych państw — coraz pilniejszych i coraz bardziej Unii Europejskiej, czy raczej proces «europeizacji» całego kontynentu, do czego wielokrotnie nawoływałem, stanowi cel priorytetowy. Należy do niego dążyć odważnie i bezzwłocznie, dając konkretną odpowiedź na oczekiwania milionów ludzi, którzy wiedzą, że łączy ich wspólna historia, i mają nadzieję, że będą mogli żyć w jedności i solidarności. Wymaga to weryfikacji struktur instytucjonalnych Unii Europejskiej, mającej na celu dostosowanie ich do nowych wymogów, i jednocześnie rodzi potrzebę określenia nowego porządku prawnego, w którym będą zdefiniowane cele budowy Europy, kompetencje Unii oraz wartości, które muszą znaleźć się u jej W obliczu różnych możliwych wizji tego złożonego i ważnego «procesu» europejskiego Kościół, wierny swojej tożsamości i misji ewangelizacyjnej, powtarza to, co mówił już w odniesieniu do pojedynczych państw, a więc że nie ma «tytułu do opowiadania się za takim albo innym rozwiązaniem instytucjonalnym czy konstytucyjnym i w związku z tym pragnie respektować słuszną autonomię porządku demokratycznego (por. Centesimus annus, 47). Jednocześnie właśnie ze względu na ową tożsamość i misję nie może on pozostawać obojętny wobec wartości inspirujących różne wybory instytucjonalne. Nie można mieć bowiem wątpliwości, że za każdym razem, kiedy zostaje dokonany w tej dziedzinie konkretny wybór, obejmuje on aspekty moralne, ponieważ owe wybory i związane z nimi uwarunkowania w sposób nieunikniony wyrażają, w określonym kontekście historycznym, koncepcje osoby, społeczeństwa i wspólnego dobra, z których się rodzą i które je kształtują. Na tej właśnie świadomości opiera się prawo i obowiązek Kościoła, by zabrać głos i zaofiarować właściwy sobie wkład, jakim jest wizja godności osoby ludzkiej i wynikające z niej następstwa, które precyzuje on w katolickiej nauce tej perspektywie poszukiwanie i opracowywanie nowego porządku prawnego, będące również przedmiotem obrad «Konwencji» utworzonej przez Radę Europy w grudniu 2001 r. w Laeken, należy postrzegać jako przedsięwzięcie samo w sobie pozytywne. Celem ich bowiem jest pożądane umocnienie instytucjonalnego obrazu Unii Europejskiej, która poprzez przyjęte w sposób wolny zobowiązania i układy o kooperacji może skutecznie przyczyniać się do budowania pokoju, sprawiedliwości i solidarności na całym Jednakże takiego typu nowy porządek prawny, aby rzeczywiście służył pomnażaniu autentycznego dobra wspólnego, musi uznawać i chronić te wartości, które stanowią najcenniejsze dziedzictwo humanizmu europejskiego. To on właśnie zagwarantował i wciąż gwarantuje Europie szczególne miejsce w dziejach cywilizacji. Wartości te stanowią najbardziej charakterystyczny dorobek intelektualny i duchowy, który ukształtował tożsamość europejską na przestrzeni wieków, i należą do skarbca kultury tego kontynentu. Jak już przypominałem przy innych okazjach, dotyczą one: godności osoby; świętości życia ludzkiego; centralnej roli rodziny opartej na małżeństwie; wagi wykształcenia; wolności myśli, słowa oraz głoszenia własnych poglądów i wyznawania religii; ochrony prawnej jednostek i grup; współpracy wszystkich na rzecz wspólnego dobra; pracy pojmowanej jako dobro osobiste i społeczne; władzy politycznej pojmowanej jako służba, podporządkowanej prawu i rozumowi, a «ograniczonej» przez prawa osoby i szczególności konieczne będą uznanie i ochrona w każdej sytuacji godności osoby ludzkiej i prawa do wolności religijnej, pojmowanego w trzech aspektach: indywidualnym, zbiorowym i instytucjonalnym. Oprócz tego należy przyjąć zasadę pomocniczości w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym oraz wizję stosunków społecznych i wspólnotowych opartą na autentycznej kulturze i etyce Korzenie kulturowe, z których wyrastają przypomniane wyżej wartości, są różnorodne: duchowe dziedzictwo Grecji i Rzymu, wkład ludów romańskich, celtyckich, germańskich, słowiańskich i ugrofińskich, a także kultura żydowska i świat islamski. Te rozmaite elementy znalazły w tradycji judeochrześcijańskiej siłę, która pozwoliła im harmonijnie się połączyć, umocnić i rozwinąć. Uznając ten fakt historyczny, Europa — w dążeniu do ustanowienia nowego porządku instytucjonalnego — nie może lekceważyć swojego dziedzictwa chrześcijańskiego, ponieważ to, co stworzyła w dziedzinie prawa, sztuki, literatury i filozofii, w znacznej mierze zrodziło się pod wpływem przesłania bez ulegania jakimkolwiek skłonnościom do nostalgii i nie zadowalając się mechanicznym powielaniem wzorów z przeszłości, lecz w postawie otwarcia na pojawiające się nowe wyzwania, należy wiernie i twórczo czerpać inspirację z chrześcijańskich korzeni, z których wyrosła historia Europy. Wymaga tego pamięć historyczna, ale także przede wszystkim misja Europy, wezwanej również dzisiaj, by pełnić rolę nauczycielki prawdziwego postępu i zachęcać do globalizacji opartej na solidarności i nie wyłączającej nikogo, oraz by przyczyniać się do budowania sprawiedliwego i trwałego pokoju na własnym terytorium i na całym świecie, by łączyć różne tradycje kulturowe i tworzyć taki humanizm, w którym poszanowanie praw, solidarność i talent twórczy pozwolą każdemu człowiekowi zaspokoić jego najszlachetniejsze Przed politykami europejskimi stoi naprawdę niełatwe zadanie! Ażeby mu sprostać w należyty sposób, konieczne jest, aby potrafili oni — przy poszanowaniu poprawnej koncepcji świeckiego charakteru instytucji politycznych — wspomniane wyżej wartości głęboko zakorzenić w transcendencji, czego wyrazem jest otwarcie na wymiar religijny. Pozwoli to, między innymi, potwierdzić raz jeszcze, że instytucje polityczne i władze publiczne nie mają charakteru absolutnego, właśnie ze względu na pierwszorzędną i wrodzoną «przynależność» człowieka do Boga, którego obraz jest wyryty na zawsze w naturze każdego mężczyzny i każdej kobiety. W przeciwnym wypadku istnieje niebezpieczeństwo, że zostaną uprawomocnione te tendencje laicyzmu i sekularyzacji agnostycznej i ateistycznej, które prowadzą do wykluczenia Boga i naturalnego prawa moralnego z różnych sfer życia człowieka. Tragiczne koszty tego poniosłaby — jak pokazała to historia europejska — w pierwszej kolejności cała społeczność kontynentu. 6. W całym tym procesie należy również uznać i chronić specyficzną tożsamość oraz rolę społeczną Kościołów i wyznań religijnych. Zawsze bowiem odgrywały one i nadal odgrywają rolę pod wieloma względami decydującą w zakresie wpajania istotnych wartości współżycia — poprzez proponowanie odpowiedzi na fundamentalne pytania o sens życia, promocję kultury i tożsamości ludów, oferowanie Europie tego, co przyczynia się do stworzenia jej pożądanego i niezbędnego fundamentu duchowego. Nie można ich traktować zresztą jako zjawisk o charakterze czysto prywatnym, w ich działaniu przejawia się bowiem pewien specyficzny wymiar instytucjonalny, który zasługuje na to, by go docenić i prawnie potwierdzić jego wartość, z poszanowaniem i bez uszczerbku dla statusu, jakim cieszą się w ustawodawstwie poszczególnych państw członków Unii. Inaczej mówiąc, chodzi o przeciwstawienie się pokusie budowania społeczności europejskiej z pominięciem wkładu wspólnot religijnych wraz z bogactwem ich przesłania, działalności i świadectwa. To pozbawiłoby również proces budowania wspólnoty europejskiej znaczących sił potrzebnych do stworzenia etyczno-kulturowego podłoża współżycia społecznego. Dlatego ufam, że — zgodnie z logiką «zdrowej współpracy» między wspólnotą Kościoła a wspólnotą polityczną (por. Gaudium et spes, 76) — instytucje europejskie będą umiały na tej drodze nawiązać dialog z Kościołami i wyznaniami religijnymi w formach określonych odpowiednimi przepisami, przyjmując wkład, jaki z pewnością mogą one wnieść ze względu na swą duchowość oraz zaangażowanie w humanizację społeczeństwa. 7. Pragnę na koniec zwrócić się do wspólnot chrześcijańskich i do wszystkich wierzących w Chrystusa i prosić ich o rozwinięcie szerokiej i różnorodnej działalności kulturalnej. Pilne i konieczne jest bowiem pokazanie — przy pomocy mocnych, przekonujących argumentów i pociągających przykładów — że budowanie nowej Europy, opartej na wartościach, które ją kształtowały na przestrzeni całych jej dziejów, a które zakorzenione są w tradycji chrześcijańskiej, jest korzystne dla wszystkich, niezależnie od tego, do jakiej tradycji filozoficznej i duchowej należą, i stanowi solidny fundament bardziej ludzkiego i bardziej pokojowego współżycia, odznaczającego się większym szacunkiem dla wszystkich ludzi i każdego od wspólnego uznania takich wartości będzie można uzyskać formy konsensusu demokratycznego, konieczne, by określić, również na poziomie instytucjonalnym, projekt Europy, która będzie naprawdę domem wszystkich, w której żaden człowiek ani żaden naród nie będą się czuli pominięci, lecz wszyscy będą mogli czuć się wezwani do uczestniczenia w rozwijaniu wspólnego dobra na kontynencie i na całym świecie. 8. W tej perspektywie wiele można oczekiwać od katolickich uniwersytetów Europy, które nie omieszkają rozwijać pogłębionej refleksji nad różnymi aspektami tak żywotnej problematyki. Także obecny kongres z pewnością wniesie swój cenny wkład w te poszukiwania. Modląc się o światło i wsparcie Boże dla każdego z was, przesyłam wszystkim specjalne Błogosławieństwo Apostolskie. Watykan, 20 czerwca 2002 Paweł IIDrogi Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
. 375 484 492 359 357 433 409 156

jakie są trzy najważniejsze wartości chrześcijańskie